Anielski zastęp z masy solnej dla Hospicjum Pomorze Dzieciom

Parę dni temu moja koleżanka, Magda, przesłała mi poniższego linka, z pytaniem czy nie chciałabym wziąć udział w akcji przygotowywania wielkiego zastępu anielskiego.

Hospicjum Pomorze Dzieciom w Gdańsku uruchamia produkcję ANIOŁKÓW z masy solnej! .

Nie zastanawiałam się zbyt długo. Wykonane aniołki trzeba przekazać do Hospicjum, które będzie zabierało je ze sobą na różne akcje charytatywne. Cudna inicjatywna, w sam raz dla (z)Ręcznego Działa!!!

 

Poszperałam trochę w internecie jak wykonać takiego aniołka, wytłumaczyłam Jagódce co będziemy robić i po co, i dzielnie zabrałyśmy się do produkcji. P.S. To jest „no make up foto”… jak sami rozumiecie, nie maluję się do lepienie aniołków z masy solnej 😉 😉 😉

 

 

Zrobić masę solną jest mega mega prosto. Wystarczy:

  • 1 szklanka mąki pszennej, typ 450
  • 1 szklanka soli
  • 0,5 szklanki mąki ziemniaczanej
  • szklanka letniej wody (nawet trochę mniej niż szklanka)

 

Składniki suche mieszamy ze sobą…

 

a następnie stopniowo dolewamy wody i wyrabiamy ciasto podobne jak na pierogi 🙂

Gotowe ciasto rozwałkowujemy…

i kroimy na serduszka (z nich powstają skrzydła), podłużne trapezy (sukienki), kuleczki (głowy)

 

 

Elementy łączymy ze sobą smarując ciasto pędzelkiem namoczonym w letniej wodzie.

 

Nie muszę Wam pisać ile Jagoda miała frajdy z lepienia tego ciasta.

 

Gdy po pewnym czasie jej się znudziło akurat wstała Oliwka z popołudniowej drzemki i wyręczyła siostrę 🙂

 

Ulepione aniołki…

włożyłyśmy do piekarnika nastawionego na 100°C na godzinę, ale finalnie były tam dwie godziny z czego druga w temperaturze 150°C.

 

A tak wyglądają aniołki wyciągnięte prosto z piekarnika 🙂

 

Na drugi dzień, gdy aniołki już wystygły i zrobiły się mega twarde, przystąpiłyśmy do malowania. Tworząc aniołki Jagódka zdecydowała, ze będzie to nasza rodzinka czyli tata, mama, ona i Oliwka. Przy kolorowaniu podzieliła obowiązki. Ja miałam malować tatę i siebie a ona siebie i Oliwkę.

 

Sama nie wiem co sprawiło jej więcej frajdy czy lepienie tych aniołków czy ich malowanie.

 

 

Wszystko co nam nie wyszło zostało albo zamalowane albo wytarte mokrą ściereczką 😉

 

 

Jagódka odkryła sama, że mieszanie farb ze sobą daje różne ciekawe kolory. Dziełem tego odkrycia są siwe włosy Oliwki 😉

 

 

Nie będę Was czarować… roboty przy aniołkach było. Drugie tyle trzeba mieć cierpliwości. Wiecie… ciągłe odpowiadanie na niezliczoną ilość pytań, oczy dookoła głowa tak żeby mąka dziwnym trafem nie połączyła się cukrem albo farba z herbatą, duży dystans przy komentarzu „mamo, już mi się znudziło… włączysz mi bajkę?”  i takie tam 🙂 Ale to dziesięć minut fascynacji i pełnego zaangażowania Waszego dziecka, no i szczytny cel to paliwo, na którym absolutnie da się dojechać do końca.

 

 

Aha… bałagan towarzyszy temu ogromny! Zarówno przy lepieniu ciasta…

jak i przy malowaniu;)

I nie oszukujmy się… będziecie to sprzątać sami 🙂 🙂 🙂

Ponadto musicie mieć fartuszki i dużo mydła 😉

Nie będę też ukrywać, ze aniołki, które pomalowała Jagódka:

lekko podrasowałam 😉

 

Aniołki wyszły tam tak 🙂

 

My aniołki zapakowałyśmy w celafon…

i podpisałyśmy 🙂

 

 

Teraz pozostało zawieźć je do siedziby Fundacji Pomorze Dzieciom, do Gdańska na Al. J. Hallera 140. Jeśli ktoś w Was zdecyduje się dostarczyć je osobiści to w niedziele raczej nikogo tam nie zastaniecie (my tak miałyśmy). Najlepiej zadzwonić i się umówić… nie wiem czemu ale ja o tym nie pomyślałam i miałyśmy tylko wycieczkę do Gdańska z Jagódką 😉 Ale co się odlewacze… jedziemy jutro (tylko najpierw się umówimy). 🙂

 

A na sam koniec… bardzo ale to bardzo zachęcam Was do wsparcia tej akcji. Pamiętajcie, że Aniołki możecie wysłać pocztą. Naprawdę warto jest pomagać. W szczególność, że przyszło nam żyć w czasach gdzie jest wiele zła. Zacznijmy od samych siebie a później uczmy dobra nasze dzieci bo to one są naszą przyszłością 🙂