(z)Ręczne pudełko po butach

Złośliwość rzeczy martwych bywa czasami wyjątkowo złośliwa! Przekonałam się o tym na własnej skórze w ten weekend. Jako kolejny post zaplanowałam sobie pokazanie Wam jak ze zwykłego pudełka po butach zrobiłam szkatułkę na biżuterię. Od dawna wiedziałam, że na ten weekend wybieramy się całą rodzinką do Lublina więc zaplanowałam sobie montaż filmu i robienie posta na czas kiedy moi teściowie będą zajmować się dziewczynkami. Schody zaczęły się już przy pierwszym podejściu. Okazało się, że część filmików, gdzie pokazuję jak np. przyklejam serwetkę czy jutową wstążkę nagrałam nie w poziomie a w pionie. Oznaczało to, że czeka mnie dużo więcej pracy przy montowaniu filmu niż myślałam… ale pracy to ja się akurat nie boję, więc zakasałam rękawy i do dzieła… (z)ręcznego zresztą 🙂 Gdy wypoziomowałam filmiki i zmontowałam z nich w miarę sensowne ujęcia okazało się, że znacznie straciły one na jakości. Mało tego, że były lekko nieostre to jeszcze w jakimś dziwnym zbliżeniu a na dokładkę w trochę zwolnionym tempie. Poklikałam chwilę w Kdenlivie (to program, w którym obrabiałam dla Was filmiki) i udało się osiągnąć całkiem zadowalający efekt. Gdy stanęłam przed decyzją czy pokazać film w gorszej jakości czy nie pokazywać go w ogóle stwierdziłam, że lepiej pokazać. Bo przecież nie chodzi o to żeby to była projekcja w HD tylko żeby zainspirować Was do zrobienia czegoś podobnego. Zabrałam się więc do ostatniej fazy montażu czyli do renderowania (dla mniej wtajemniczonych: to taki proces gdzie poszczególne, obrobione filmiki łączą się w jedną całość). No i tu otworzyła się bramka z napisem ZONK!!!! Plik w ogóle nie chciał się otworzyć… ale to nic, zero, nul, bez śladów życia… po prostu wziął się uparł i nawet nie drgnie. W takich sytuacjach mam przywilej telefonu do przyjaciela czyli… Kochanie, pomocy! Mój mąż jest informatykiem i skrzyneczką pełną pomysłów w jednym. Zawsze na takie problemy ma gotowe rozwiązanie. Oprócz standardowej porady informatyka wyłącz i włącz komputer, dzielnie zabiera się do roboty… problem polega na tym, że to zazwyczaj trwa. Musi zgłębić temat i poszukać gdzie coś nie działa. Normalnie w życiu codziennym mam to zaakceptowane tym bardziej, że jak mój mąż coś zrobi to wiecie gdzie nie ma czegoś (cytując Adasia Miauczyńskiego 🙂 )  Problem polegał na tym, że tym razem wyjątkowo zależało mi na czasie ponieważ dzisiaj o 13:00 jestem mamą chrzestną a posta nie wypada robić w progu zakrystii. Także cóż… podjęłam męską decyzję, że tym razem pokażę Wam zdjęcia już gotowego (z)ręcznego dzieła, bez instrukcji obsługi. Może za jakiś czas, jak uda nam się ogarnąć problem renderowania, wrzucę cały filmik z dużymi napisami TAK TO WŁAŚNIE TEN ŁOBUZ CO MNIE O ZAWAŁ NIE MAL PRZYPRAWIŁ… ale póki co zobaczcie jakie ładne cacuszko udało się wyczarować z pudełka po butach mojej Oliwki 🙂

 

 

To było takie zwykłe, małe, szare pudełko po butach dla dziecka kupione w CCC a dzięki ładnej serwetce, wstążce jutowej i małym, metalowym ozdobom stało się szkatułką na skarby 😉

 

A tak wyglądają trzewiczki Oliwki w (z)zręcznym pudełku …

i na (z)ręcznym pudełku 🙂

 

 

Pudełko może też posłużyć jako opakowanie na prezent np. dla ślicznej filiżanki 🙂