Przyjemne z pożycznym

Jakiś czas temu zdarzył nam się, z szanownym małżonkiem oczywiście, weekend we dwoje. Nie muszę chyba Was przekonywać jak dużo znaczy dwa i pół dnia bez dzieci gdy na codzień jesteś z nimi niemal 24 godziny na dobę. W szczególności gdy dzieci dopiero co wyszły z pieluch 😉

Dla mnie była to oczywiście okazja do połączenia przyjemnego z pożytecznym czyli do stworzenia kolejnego (z)ręcznego dzieła. Tym bardziej, że nasz wyjazd był połączony z imprezą integracyjną Ochotniczej Straży Pożarnej, do której należy mój mąż. Mniej więcej oznaczało to, że po raz pierwszy od bardzo dawna miałam okazję do założenia kiecki i szpilek. Jak wszystkim wiadomo taki zostaw wymaga małej, czarnej torebki. I już za pewne domyślacie się co dzisiaj chciałabym Wam pokazać 🙂

Do wykonana torebki wykorzystałam bawełniany t-shirt yarn od Knitpl. Przędza nosi nazwę Kot To On 🙂 Pracowało się na niej całkiem fajnie, chociaż brakowało mi trochę elastyczności. Ale po skończeniu torebka układała się bardzo dobrze. Zresztą za chwilę będziecie mogli ocenić sami.

Ponieważ torebka towarzyszyła mi nie tylko na imprezie ale również przez cały weekend to mogę pokazać ją w kilku odsłonach. Bo jak się okazuje, takie małe cacko, pasuje również do sportowej czapki z daszkiem i jeansów 🙂

 

Na pierwszy ogień niech idą zdjęcia z oficjalnej części imprezy, gdzie były tańce chulańce do białego rana. Co prawda poniższe zdjęcia tego nie oddają ale trochę prywatności musiałam zostawić dla siebie 😉 Dlatego kilka fotek zrobił mi mąż w małej bibliotece, która była w hotelu 😉

 

Oczywiście, jak się zapewne domyślacie, do takiego pozowania namówił mnie mój mąż 😉

 

 

Uwielbiam fotele… mogłabym mieć ich tysiące w domu 😉

 

 

A dnia następnego czekał nas absolutnie cudowny dzień w malowniczych okolicznościach przyrody Borów Tucholskich.

 

 

Całkiem przypadkiem trafiliśmy z mężem w miejsce gdzie nie było żywej duszy. A że pogoda tego dnia wybitnie dopisała to udało nam się zrobić trochę fajnych zdjęć i naładować baterię na przyszłe, pochmurne popołudnia.

 

Dla mnie to miejsce idealne do medytacji… spokój, szum wody, śpiew ptaków i przyjemne ciepło na policzkach… tylko ten mąż ciągle żarty sobie stroi, że oaza spokoju to ze mnie średnia!!! 😉