Pierwsze prezenty rozdane

W tym roku problemu z prezentami nie mam 🙂 Nie muszę myśleć co komu by się przydało, biegać po centrach handlowych przepełnionych plastikowymi ozdobami, szukać miejsca parkingowego okrążając po raz trzeci „podziemne lochy” czy ciągle i wciąż słuchać All I want for Christmas na przemian z Last Christmas (która przecież ma nie wiele wspólnego ze świętami 😉 ). W tym roku po prostu obdarowuję swoimi (z)ręcznymi dziełami. I wcale nie tylko najbliższą rodzinę… po prostu tych, których lubię 🙂 Puki co moja Pani fryzjerka dostała bombkę „Mniam” a kolega z pracy, dzięki uprzejmości, którego moje dziewczyny dostały na czas paczki na Mikołaj, bombkę „Na bogato” 🙂

 

Przyszedł też czas na „firmową wigilię”. Moje koleżanki zaprosiły mnie do siebie na pyszne brownie, wafelki z masą korówkową i niezliczoną ilość filiżanek herbaty w różnych smakach 🙂 Uwielbiam te nasze spotkania, na których po raz setny śmiejemy się z tych samych żartów sytuacyjnych, które przytrafiły się każdej z nas (a szczególnie jednej 😉 ) w pracy. Jako, że są moimi wiernymi fankami i już dawno poprosiły mnie o chusteczniki, okazja była idealna. Oceńcie sami jak wyszło 🙂

 

Zdecydowałam się na dwa chusteczniki kwadratowe i jeden prostokątny. Jak zawsze na początek pomalowałam je białą farbą akrylową.

 

 

 

Następnie przyszła kolej na dobranie serwetek  i przyklejanie.

Syli dostał się kociak, który rozbija wazon. No bo jest takim naszym kochanym, kociakiem do którego czarno biała stylistyka, z lekkim dodatkiem różu pasuje jak ulał (moim skromnym zdaniem oczywiście… całusy Syla ;* )

Z Agą wspólnie ustaliłam, że ma to być coś z szarościami… tak żeby pasowało jej do wystroju salonu. Sama wiedziałam, że to nie może być nic przesadzonego dlatego wybór padł na duże ale skromne szare serce.

Z Ewelą wybór był łatwy, szybki i przyjemny… psy. To jest olbrzymia fanka czworonogów… czasami bardziej lub mniej szczęśliwa właścicielka owczarka niemieckiego (całkiem jak ja 😉 ) Problem był z ładną chusteczką ale po dogłębnym przewertowaniu kilku sklepów internetowych z chusteczkami znalazłam to czego szukałam.

Na jednej chusteczce psiaków było dużo dlatego każda strona chustecznika ma inne psy 🙂 A co… kto biednemu zabroni  bawić się na bogat0.

 

 

Oczywiście same serwetki to zdecydowanie (!!!) za mało. Przyszedł czas na zdobienia.

Dla Eweli wybrałam brokat.

A dla pozostałych dwóch dziewczyn szablon z napisem. Na zdjęciu od razu widać, który wybrałam 🙂

W przypadku chustecznika dla Syli efekt wyszedł super.

Ale przy drugim razie farba była zbyt wodnista i cały napis rozlał mi się na pudełko.

Padł na mnie blady strach! Ale co było robić… po wyschnięciu napisu zeszlifowałam wszystko i od nowa pomalował na biało. Więcej nie odważyłam się ryzykować z tą farbą i postanowiłam dodać jakiś element typu 3D. Mam ich trochę w szufladzie 🙂 Początkowo nie mogłam się zdecydować ale ostatecznie wybór padł na te siwe motylki.

Podrasowałam je jeszcze farbą i  przykleiłam klejem na gorąco. Wyszło tak:

 

 

Chusteczki postanowiłam też spersonalizować 🙂 Użyłam do tego szablonu z alfabetem (od razu możecie zobaczyć, których liter potrzebowałam 🙂 )

I jak zawsze, już wysłużonego,  szablonu handmade.

Efekty jak poniżej

 

 

Ostatecznie chusteczniki powędrowały w postaci jak na zdjęciach 🙂

 

A tu już na półce u właścicielki 🙂