Post o makramie przy łódce

Nie wiem jak jest u Was przy wychowywaniu dwójki dzieci ale u mnie różnica jest znaczna. Dlatego nie dziwi mnie, że moje dziewczyny, pomimo, że z tych samych rodziców (pewność mam w 100% 😉 ), są tak różne 🙂

Jeśli chodzi o Jagodę to jej pierwszy rok z życia był wręcz podręcznikowy. Karmiona piersią, zawsze spała w łóżeczku, w zupełnie swoim pokoju spała od 8 miesiąca życia. Jej pierwszy, stały posiłek to ziemniaczki później, gdy nie pojawiła się żadna alergia 😉 😉 😉 brokuł, następnie marchewka a na końcu banan. Zgodnie z zasadą żeby od razu nie przyzwyczajać do słodkiego. Dla porównania, Oliwka od razu jadła jarzynową a na deserek banan z jogurtem 🙂 Co prawda była trochę dłużej karmiona piersią ponieważ nie wracałam do pracy ale cóż… po dziś dzień (a w marcu skończy dwa lata) jej łóżeczko stoi w naszej sypialni i zdarza nam się w nocy brać ją do siebie gdy wybitnie marudzi a nam zwyczajnie chce się spać.

Żeby było jasne… gdybym miała od nowa mieć dzieci pewnie zrobiłabym dokładnie tak samo bo tak czułam i tyle ale ten post ma traktować o czymś zupełnie innym. Nadszedł właśnie ten moment (zresztą wreszcie ;)) żeby przeprowadzić Oliwkę do jej pokoju a naszą sypialnie zaaranżować po nowemu. Pewnie jeszcze chwilkę to zajmie bo najpierw musimy (a w zasadzie ja muszę) urządzić nowy pokój dla Jagody, później do starego pokoju Jagódki przenieść Oliwkę, no i wtedy sypialnia. Ale, że nie mogę doczekać się momentu meblowanie to już pomału zaczynam zbierać detale. I z myślą o tej prawie nowej sypialnie powstała poniższa makrama.

W sypialni mam bardzo ładny, duży obraz z łódkami chyba w Wenecji i pomyślałam, że właśnie pod kolor tego obrazu zaplotę jakąś makramę. Kolor wybrałam odważny bo to taki żywy turkus a patyk, z pobliskiego lasu, ładnie komponuje się z drewnianymi tyczkami, do których przymocowane są łódki. Zobaczcie sami jak moje kolejne (z)ręczne dzieło wpasowało się do nowego otoczenia 🙂