Szkatuła z mistralem a może jak powstaje (z)ręczne dzieło
Dużo osób pyta jak udaje mi się łączyć prowadzenie bloga z wychowaniem dzieci. Tym bardziej, że jedno z nich jest na codzień ze mną w domu a moje (z)ręczne dzieło powstaje zawsze w towarzystwie farb, klejów, lakierów, które jak wszem i wobec wiadomo, dzieciaki uwielbiają rozlewać i zjadać 😉 Otóż odpowiedź jest zawsze ta sama… nie jest lekko ale jak widać da się 🙂
Myślę, że moja determinacja jest tak duża ponieważ blog jest dla mnie odskocznią od wychowywania dzieci. Pisałam o tym już nie raz ale napiszę kolejny… jest tylko i wyłącznie moją przestrzenią, na której „wyżywam się” do woli. Wydaje mi się, ze większość mam, żon, partnerek zna to uczucie: kocha swoje rodziny nad życie, jest im wstanie ofiarować wiele ale potrzebuje też chwili tylko dla siebie gdzie może (a niech tam… pojadę sloganem 🙂 ) „zregenerować swój organizm”. Takiego swojego poletka gdzie nikt nie mów czy jest dobrze czy źle, czy za długo czy za krótko, czy ładnie czy brzydko, czy właśnie tak czy inaczej… bo w tym miejscu to my decydujemy jak ma być i jest nam z tym świetnie! Jeśli ktoś z Was nie znalazł jeszcze takiego poletka w swoim życiu to serdecznie polecam… może to być czytanie książki, szydełkowanie, spacer z psem albo leżenie na brzuchu. Warunek jest jeden, musi Wam to dawać 100% przyjemności i 0% stresu. Moim zdaniem fajnie jest jak gdzieś pojawi się trochę adrenalinki ale to jest tylko moje zdanie… tak naprawdę to Wy decydujecie co w tym miejscu ma się znaleźć.
I jeśli ktoś z Was zrozumie tą „filozofię życia” 😉 to będzie dla niego jasne jak udaje mi się połączyć (z)ręczne dzieło i wychowywanie dziewczynek. Faktem jest, że jakiś czas temu zrezygnowałam z pracy w dużej korporacji. Głównie po to aby zajmować się naszą młodszą córką. Zrobiłam to bez większego zawahania ponieważ mam bardzo wspierającego męża i (z)ręczne dzieło. Wiedziałam, że dzięki tej dwójce na pewno nie zawaruję w prozie życia z dzieckiem w domu. A, że przez 1o lat pracowałam na codzień z prezesami i członkami zarządu to świetnie nauczyłam się samodyscypliny i pokory zawodowej (bo prywatnie to bywa różnie… mój mąż światkiem 🙂 🙂 🙂 )
O mojej karierze zawodowej pewnie kiedyś Wam napiszę… teraz może wreszcie do brzegu czyli sedno 🙂 Jeśli połączycie pasję, determinację, zaangażowanie, samodyscyplinę, pokorę i pomoc bliskiej osoby to powstanie (z)Ręczne Dzieło 🙂 Nasze córki są tutaj dwoma, słodziutkimi wisienkami na torcie. Takim idealnym gratisem, który dostaję za całokształt (Ci z Was, którzy pracują w handlu wiedzą o czym mówię 😉 ) I dzisiaj będziecie mogli się przekonać jak smakuje jedna z tych wisienek 😉 Komentarz do filmu nagrywałam wczoraj, z Oliwką. Akurat wstała z drzemki i postanowiła mi pomóc 🙂 Jak wyszło zobaczcie sami… ale uprzedzam to film dla osób o mocny nerwach 🙂
You must be logged in to post a comment.