(z)Ręczny talerzyk na sałatkę

Nie wiem jak dla Was ale dla mnie duże znaczenie ma nie tylko co jem ale też jak jest to podane. Na przykład zupę zawsze jem z małej salaterki a drugie dane na dużym talerze. I wiem, że lepiej jest jeść na małych talerzach bo wtedy mamy optyczne złudzenie, że jedzenia jest dużo a w rzeczywistości zajadamy mały ale ja jem zdrowo więc czemu nie dużo 😉 Ciasto z kolei zawsze jem małym widelczykiem a herbatę w ładnych, porcelanowych kubkach. To skrzywienie zaczyna również objawiać się u Jagody, która zawsze chce jeść na fioletowym talerzyku, pić z fioletowego kubeczka i kroić fioletowym nożykiem (dzięki Bogu, że Ikea ma zestawy z tym kolorem 😉 )

Ale wracając do meritum… dzisiaj postanowiłam Wam sprzedać świetny patent na trochę inne serwowanie sałatki. Jest to absolutny ever green wyszperany przeze mnie w czeluściach internetu. Dodatkowo, zawsze ale to zawsze, robi wrażenie na gościach a jest mega prosty. Zobaczcie sami i koniecznie wypróbujcie 🙂

 

Oczywiście sałatka dowolna. Moje (z)ręczne miseczki pomieszczą wszystko 😉 Także składniki takie jak lubicie. Obowiązkowo musicie mieć placki tortilli i takie małe blaszki jak babkę 😉

 

 

Ja długo szukałam właściwych dlatego poniżej pokazuję dokładne wymiary w najwęższym miejscu i najszerszym.

 

 

Następnie tortille wkładacie na chwilkę do mikrofali, żeby zrobiła się „giętka” (podobna trochę do naleśnika).

 

 

Następnie taka giętka tortilla układacie do foremki…

 

 

i zapiekacie max 10 minut (na zdjęciu jest 15 ale to zdecydowanie za dużo).

 

 

Po zapieczeniu tortille muszą wystygnąć a Wy w tym czasie możecie zrobić swoją ulubioną sałatkę.

 

Gdy tortille wystygną wyjmujemy je z foremek…

i przekładamy do nich sałatkę. Prawda, że wygląda to fajnie? 😉

 

 

Moja królowa od razu zabrała się za pałaszowanie 😉

 

 

A zwykłym, niedzielny grill wyglądał jak uczta na dworze królowej (Jagoda cały dzień chodziła w tej sukience, nawet kosiła w niej trawę 😉 )