Szydełkowe (z)ręczne dzieło

Ci z Was, którzy śledzą moje Instastory zdążyli zauważyć, że w ostatnim czasie bardzo spodobało mi się szydełkowanie 🙂 Na blogu też już pojawił się wpis o koszyku z Bobbiny, który robi na moim parapecie za doniczkę i kwiatka 🙂 I na pewno nie będzie to ostatni post o szydełkowaniu jaki tu zobaczycie. Okazało się, że szydełkowanie daje mi bardzo duże odprężenie. Powoduje, że „proza życia” zostaje gdzieś na boku a ja mogę skoncentrować się na tym co robię i być w 100% tu i teraz. Dodatkowo zaczynają nadchodzić coraz zimniejsze poranki i wieczory więc ciepły szalik czy czapka będą jak znalazł 😉 Moje dziewczynki są już na tyle duże, że zdarza mi się mieć wolne 30 minut wciągu dnia na takie przyjemności 😉 A gdy przyjeżdżają dziadkowie w odwiedziny, to już w ogóle mogę delektować się nową pasją nawet prze 2 godziny ciągiem 🙂

Także lojalnie uprzedzam! Na blogu będziecie mogli zobaczyć coraz częściej nie tylko decoupagowe, czy handmadowe rzeczy ale również szydełkowe (z)ręczne dzieła. Jeśli komuś z Was wybitnie spodoba się, któreś z nich to oczywiście zapraszam do kontaktu. Wspólnie wymyślimy jakieś niepowtarzalne (z)ręczne dzieło.

Chcę też uspokoić tych z Was, którzy lubią mój decoupage 🙂 Jest to cały czas moja pasją numer jeden 🙂 Ale czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym. Na pewno będę eksperymentować i pokazywać Wam efekty krzyżówki decoupagu i szydełkowania… no bo kto zabroni biednemu bawić się na bogato 😉

Oczywiście do tematu szydełkowania podeszłam z pełnym profesjonalizmem i oprócz szkolenia w Lilki Szpilki w Gdyni prowadzonego przez Anię z Szydełkowej Fabryki (możecie o tym przeczytać w poście o osłonce z Bobbiny) postanowiłam na dobry początek zorganizować sobie warsztat pracy. Koszyk na włóczki zrobiłam z białej Bobbiny i oczywiście zdecoupagowałam go w palemki z kwiatami co by warsztat pracy przypominał, że każda praca kiedyś się kończy a później następuje błogie lenistwo pod palmami 😉 Początkowo koszyk miał być dla mojej mamy ale zrobiłam dwa i mama jedynak wybrała inny (zobaczycie go wkrótce na blogu) 🙂

 

A oto on… i tańczy dla mnie 🙂 🙂 🙂

Zapasik włóczki, który możecie zobaczyć na zdjęciu nie jest już taki okazały. Szydełkowe (z)ręczne dzieła robię w każdej wolnej chwili więc towaru ubywa 🙂

 

A tak wygląda najlepsze stanowisko pracy na świcie  🙂 🙂 🙂 Milusi kocyk, ciepła herbatka i wielki bujany fotel. Co prawda brzmi to trochę jak stanowisko pracy babci emerytki ale mi to zupełnie nie przeszkadza 😉

Moja asystentka też nie narzeka na warunki pracy 😉