Relacja z wizyty w Pytaniu na Śniadanie

Przyznaję bez bicia… do zrobienia tego posta zabierałam się jak przysłowiowy pies do jeża 🙂 Chyba potrzebowałam trochę czasu, żeby wszystko co wydarzyło się w trakcie programu i zaraz po, poukładać sobie w głowie. Po prostu przeżyć to. Lubię tak czasami robić kiedy coś zaprząta mi głowę… żyję sobie z tym tak długo aż samo się poukłada a ja będę mogła zrobić ufffff i iść dalej. Dokładnie tak było z Pytaniem na Śniadanie. Było to dla mnie duże wyzwanie… chyba nawet sama nie spodziewałam się, że aż tak duże. Po programie dostałam ogromną ilość informacji zwrotnych, że było super… że wypadłyśmy świetnie… że ja powinnam jednak zakręcić się za robotą w TV a Jagoda to prawdziwa gwiazda 🙂 Było też trochę (tak niewiele 😉 ) konstruktywnej krytyki ze strony środowiska decoupagowego, za którą bardzo dziękuję bo dzięki niej uświadomiłam sobie, że nie jestem tak genialna jak myślałam 😉 i nigdy nie trzeba przestawać pracować nad swoim warsztatem. A jeśli chodzi o pozostałe, nie koniecznie konstruktywne, komentarze to spuszczę na nie zasłonę milczenia… po prostu szkoda energii. W zamian wolę Wam bardzo bardzo bardzo podziękować za wsparcie, dobre słowo i pochwały oraz za kilka ramion, które były otwarte gdy tego potrzebowałam.

Poniżej możecie obejrzeć zdjęcie po zdjęciu jak wyglądała cała nasza wyprawa bo oczywiście byliśmy całą rodzinką 🙂

Zacznę od tego, że do Pytania na Śniadanie zgłosiłam się sama. Po prostu uzupełniam kwestionariusz na stronie, z informacją, że jestem mamą, która prowadzi bloga o tym jak łączy swoje hobby, jakim jest decoupage, z wychowywaniem dwóch córeczek. Gdyby ktoś chciał pójść w moje ślady to tutaj jest link Kontakt PnŚ  (szczególnie polecam tym, którzy są rozczarowani moim decoupagem i uważają, że potrafią go robić o niebo lepiej… warto to pokazać w telewizji).

Następnie odezwał się do mnie wydawca z zaproszeniem do programu i ustaleniem szczegółów 🙂 Życzę Wam takich chwil w życiu!!! Kolana się pode mną ugięły. Podczas rozmowy starałam się brzmieć bardzo profesjonalnie ale w środku szalała burza emocji!!!! No a później telefon do męża, który po chwili ciszy w słuchawce powiedział „Poważnie?!!! Jestem z Ciebie mega dumny!!”… do mamy, która powiedziała coś co mamy mają w zwyczaju mówić ale tym razem było to wyjątkowo super: „A nie mówiłam… wiedziałam od początku, że tak będzie… mówiłam Ci!!”… milczenie taty w słuchawce, które było bardziej wymowne niż tysiąc słów 🙂 no i zylion koleżanek, do których jak zadzwoniłam i zapytałam: „Siedzisz? To lepiej usiądź”  od razu pomyślały, że jestem w trzeciej ciąży 🙂 Po czym gdy usłyszały, że będę w PnŚ to wszystkie jak jeden mąż rzuciły mało cenzuralne… zajebiście!!!! Dziękuję Wam wszystkim 🙂 🙂 🙂

A resztę zobaczcie sami…

Gdy ja pakowałam znaczną część swoich (z)ręcznych dzieł…

oczywiście zgodnie z wcześniej zrobioną listą…

mój kochany mąż (przy asyście pomocniczek) zbudował dla mnie różę…

koronę…

a dla siebie myśliwca 🙂 🙂 🙂

 

 

Do Warszawy pojechaliśmy dzień wcześniej, nocowaliśmy w hotelu co było super atrakcją dla Jagody 🙂

 

 

Po przyjeździe do studia Pytania na Śniadanie dostaliśmy swoją własną garderobę, żebyśmy razem z dziewczynkami czuli się komfortowo 🙂

 

 

Ja zostałam zaproszona na czesanie i make up. Wydawca od razu zapewnił mnie, że takie rzeczy są po ich stronie.

 

 

Później czekaliśmy na „backstage-u” w super przyjaznej atmosferze 🙂

 

 

Niesamowicie przyjemnie było patrzeć na zapowiedź siebie w TV 🙂

 

 

Następnie zostałam poproszona do studia aby poukładać sobie swoje (z)ręczne dzieła 🙂

 

Tu ustalamy szczegóły co po kolei  będziemy z Jagódką robić.

A tu Jagódka informuje jak będzie wyglądało jej wystąpienie 😉

 

 

Na chwilę przed „lajfem” stres był olbrzymi… widać to po mojej minie… nawet nie byłam w stanie się normalnie uśmiechnąć.

 

 

No i poszło!

 

 

A tu już po wszystkim… selfie w PnŚ to podstawa!

 

Nasza pierwsza ścianka 🙂

Zdjęcie w kultowym korytarzu musiało być:)

A gwiazdą jest się zawsze 😉

 

 

No i co… pierwsze koty za płoty 😉