Mikołaj
Gdy wczoraj wieczorem zabrałam się za montowanie tutoriala gdzie (tak jak zazwyczaj) chciałam pokazać Wam jak powstawało moje kolejne (z)ręczne dzieło niemal otarłam się o zawał serca w połączeniu z nerwowym drżeniem rąk i głośnym k…. m….!!!! W zasadzie to jak pomyślę o tym to znowu podnosi mi się ciśnienie i, że tak zacytuję klasyka, już mi oko lata! Okazało się, że nie mam kilku filmików gdzie relacjonuje moje zmagania z decoupagem. Oczywiście są to filmiki nie z początku czy końca mojej pracy (czyt. takie, które jak się uprzesz to dorobisz) ale są to nagrania centralnie ze środka procesu tworzenia. Żeby nie pastwić się nad moją niedolą powiem Wam z czym to się wiąże. A mianowicie z tym, że na przykład dzisiaj będą tylko zdjęcia efektu końcowego a przy kilku kolejnych (z)ręcznych dziełach będą musiała dopowiedzieć jak w danym momencie wyglądała moja praca.
Naprawdę nie wiem jak to się stało ale diabeł ogonem nakrył i myślę, że gdybym nawet miała matkę chrzestną wróżkę to też nie wiele by tu pomogła. Złośliwość rzeczy martwych i tyle. Także wybaczcie ale nic tu nie poradzę… pozostaje mi tylko opowiedzieć co siedziało w mojej głowie podczas tworzenia tego (z)ręcznego dzieła… no to, w tej rozpaczy i przepełniona niesprawiedliwością losu przedstawiam Wam chustecznik, który trochę koi moją duszę. Bo gdy spojrzę na niego od razu mam banana na buzi 🙂 🙂 🙂
Kto z Was czeka na Świętego Mikołaja… przyznajcie się… ja osobiście czekam, a co! 🙂 I bardzo żałuję, że nie ma twardych dowodów na jego istnienie. Chociaż jakby się tak uprzeć to na wiele rzeczy nie ma dowodów a jesteśmy przekonani o ich istnieniu! Mi, w każdym razie, Mikołaj zawsze będzie się kojarzył z zakładowymi imprezkami w zakładzie pracy mojego taty gdzie Pan z białą lub ryżawą brodą rozdawała nam reklamówki pełne słodyczy i wyglądał trochę jak ten z moich (z)ręcznym chustecznika 😉 Miał troszkę czerwony nos, lekko chwiejny krok i wyraźnie oddech wskazujący na spożycie 🙂 🙂 🙂 Dziś, w naszych korporacjach, to nie do pomyślenia. Taki Mikołaj z pewnością byłby pociągnięty do odpowiedzialności karnej przez MOPS, ROSP, Rzecznika Praw Dziecka, Prokuraturę Rejonową i miejscową prewencję ale gdy ja byłam dzieckiem to była normalka i wszyscy świetnie się bawili. Oczywiście raczej nie chciałabym żeby nabzdryngolony Mikołaj brał moje dzieci na kolana i pytał „Dziewczynko jak masz na imię” ale jeśli chodzi o moje dzieciństwo to wychowywanie się w późnym PRL i wczesnym kapitalizmie było czymś co bardzo, ale to bardzo(!), odbiega od dzisiejszy standardów 🙂 🙂 :)…. i to nie tylko w kwestii Świętego Mikołaja. Mimo to moje dzieciństwo nie jest naznaczone traumą, która odbiła się na mojej psychice 🙂 Dlatego poprzez moje (z)ręczne dzieło życzę Wam fajnych prezentów od Mikołaja i dużo a nawet bardzo dużo… dystansu na zbliżający się czas polskich, rodzinnych świąt 😉
You must be logged in to post a comment.