Kolejny (z)ręczny łapacz snów

Gdybym miała więcej miejsca na stronie głównej mojego bloga, to tytuł tego posta brzmiałby  „A ja wolę moją mamę, co ma (z)ręcznego łapacza snów jak atrament” 🙂 🙂 🙂  Sami rozumiecie, że to jednak byłaby przesada, stąd takie dosyć pospolite „Kolejny (z)ręczny łapacz snów” 🙁 Jak się nie ma co się lubi… Bez wątpienia dużą zaletą umiejętności doupagowania jest fakt, że nigdy nie masz problemu z obdarowywaniem bliskich. A wiadomo, okazji rodzinnych bywa dużo 🙂 Dla mnie ważne jest żeby się nie powtarzać, czyli żeby ciocia nie dostała trzeci raz chustecznika 🙂 Poza tym hulaj dusza… można wymyślać do woli!!! Tym razem padło na mamę 😉 Po tym jak obdarowałam ją wieńcem świątecznym, poprosiła żebym zrobiła coś uniwersalnego. Coś co będzie zawsze pasować do wystroju… niezależnie czy święta czy nie święta. Od razu pomyślałam o łapaczu snów. Moim zdaniem, mają w sobie coś magicznego. Bardzo je lubię! Pewnie przekonacie się o tym jeszcze nie raz 😉 Od dawna myślałam nad koncepcją takiego łapacza w wersji decoupagowej. Z pomocą przyszła mi Pani Kasia z Inspirello.pl. Na jej stronie możecie zobaczyć dwa świetne filmy, którymi się zainspirowałam. Co najważniejsze, na Inspirello można kupić łapacza ze sklejki, którego ozdobienie zależy tylko od naszej inwencji. Ja zakupiłam trzy 🙂 Wiadomo, że się nie zmarnują. Dzisiaj odsłona nr 1. Lazurowy łapacz snów na dla mamy 🙂

 

 

Łapacz ze sklejki wygląda jak poniżej. Nie jest łatwo pomalować go farbą akrylową. Trzeba co najmniej kilu warstw, żeby dokładnie pokryć powierzchnie. Pani Kasia, z Inspirello, użyła Gesso (czyli gruntu akrylowego), który znacznie ułatwia pracę. Ja go nie miałam, więc zostało mi machanie pędzlem ile wlezie 🙂

 

 

 

Tak wyglądał pomalowany raz…

a tak trzy… bo na tyle starczyło mi cierpliwości 🙂

 

 

Ponieważ salon mamy jest lazurowo-biały, z kominkiem obłożonym beżowym kamieniem, mój wybór padł na papier ryżowy właśnie w takich kolorach. Papieru użyłam z zapasów, które zrobiłam na ostatniej promocji „3 za1” w Empiku.

 

 

Koło duże, małe i dwa piórka odrysowałam na papierze i przykleiłam.

 

 

Moje asystentki oczywiści były razem ze mną 🙂 Jagódka postanowiła wyciąć z papieru swojego (z)ręcznego łapacza 🙂

 

 

Gdy mam zaplanowany tzw. dzień decoupagowy, nigdy nie robię tylko jednej rzeczy. Gdy jedno (z)ręczne schnie, drugie się maluję. W trakcie tego malowania, myślę już nad koncepcją trzeciego. No nie lubię „pustych przebiegów”, tak już mam 🙂 Poniżej możecie zobaczyć łapacza i… mój (z)ręczny kalendarz, które „robiły się” jednocześnie 🙂 O trzecim (z)ręcznym dziele, nad którym myślałam w trakcie tzw. roboty, dowiecie się w następnym poście 🙂

 

 

Gdy łapacz dobrze już wysechł, papierem ściernym oszlifowałam boki…

i potapowałam na niebiesko.

 

Pióra, które były dołączone do zestawu, pomalowałam na różne kolory.

 

 

Następnie trochę zdobień.

Zaczęłam od takich zawijasków ze sklejki, które potapowałam na niebiesko i klejem na gorąco przykleiłam do łapacza.

Następnie, wykorzystując szczoteczkę do zębów i czarny lazur, pochlapałam całość…

To samo zrobiłam z białą farbą i brokatem.

Na koniec, gdzie nie gdzie, dodałam jeszcze turkusowy brokat.

Poniższe zdjęcie nie oddaje efektu, który uzyskałam. Musicie uwierzyć mi na słowo, udało się 🙂 Nie chciałam żeby łapacz się świecił ale zależało mi aby w promieniach słońca lekko się mienił. Dzięki czarnemu lazurowi łapacz nie był taki „saute” a błyskotki dodały mu troszkę blasku 🙂

 

 

Następnie przywiązałam trochę tasiemek. Początkowo były również ciemno niebieskie ale im więcej patrzyłam na łapacza tym bardziej miałam wrażenie, że zdominowały go całkowicie. Dlatego w ostatecznej wersji ich nie będzie 🙂

 

 

Później przyszedł czas na piórka i ozdoby 🙂 Oświetlenie zdjęcia zdradza, że wieczorem przyczepiałam pióra…

a rano ozdoby 🙂

 

 

Na koniec zostawiłam sobie przyczepienie mniejszego koła do większego. Zrobiłam to po prostu taśmą dwustronnie klejącą 🙂

 

 

No i finalnie… (z)ręczny łapacz powędrował do mamy w takiej wersji 🙂

W moim salonie, specjalnie na potrzeby bloga, prezentował się jak poniżej. Za tło robiła, już rozebrana, choinka 😉

 

 

A ciąg dalszy (z)ręcznego, łapaczowego, szaleństwa już wkrótce w Waszych komputerach:)