Druga wizyta w Pytaniu na Śniadanie
Jeśli ktoś z Was wybiera się do telewizji to zapewniam, że drugi raz jest łatwiejszy 🙂 Tym pierwszym razom zawsze towarzyszy strach, który ma wielkie oczy. Czujemy się za zwyczaj skrępowani, onieśmieleni i poddenerwowani. Przynajmniej ja tak mam 🙂 Natomiast drugi raz pozwala na trochę dystansu i realną ocenę rzeczywistości czyli… nie taki diabeł straszny jak go malują 🙂
Nasz druga wizyta w Pytaniu na Śniadanie była dla mnie zdecydowanie łatwiejsza… bo jeśli chodzi o Jagódkę, to zarówno w lutym jak i teraz,czuła się na Woronicza jak ryba w wodzie 🙂 Dla mnie dużym ułatwieniem był fakt, że wiedziałam gdzie mam konkretnie iść, jak wygląda studio, kiedy będę mieć make up a kiedy podpięcie mikrofonu. I chociaż z pozoru rzeczy te brzmią prozaicznie to zaufajcie mi, przy pierwszym razie dodają dramaturgii 😉 Atmosfera w zarówno w studio jak i za kulisami była bardzo fajna. Zresztą tak samo jak za pierwszym razem wszyscy byli dla nas bardzo uprzejmi. Stolik, przy którym dziewczynki malowały swoje łąki, był przygotowany dokładnie tak jak poprosiłam, w najdrobniejszych detalach. A zaangażowanie Pana Łukasza i Pani Marzeny przeszło moje oczekiwania. W przerwie między jednym wejściem a drugim Pani Marzena malowała chmurki burzowe razem z Helenką i widać było, że sprawia jej to dużo frajdy. Ja i moje (z)Ręczne Dzieło zostałyśmy wychwalone pod niebiosa przez ekipę więc sami rozumiecie, że oprócz stresu związanego z występem na żywo, miałam też bardzo dużo satysfakcji z tego co robię.
Poniżej możecie zobaczyć krótką fotorelację z naszego pobytu oraz samo nagranie 🙂 Miłego oglądania!
Aby Jagódka nie czuła się skrępowana na wizji, parę dni przed nagraniem, ćwiczyłyśmy w domu malowanie łąki. Mam wrażenie, że bardziej potrzebowałam tego ja (lekko spanikowana matka) niż moje dziecko 😉
Ponieważ nagranie mieliśmy o 9 rano do Warszawy przyjechaliśmy dzień wcześniej w komplecie… ja , mój mąż, Jagoda, Oliwka i nasz pies Biskup 🙂 I chociaż mamy olbrzymie szczęście posiadać super sąsiada, który zajmuje się Biskupem gdy czasami nie możemy go zabrać ze sobą, to tym razem postanowiliśmy pokazać mu stolicę i sprawić olbrzymią frajdę naszym córkom 🙂 Zatrzymaliśmy się w hotelu, w którym zwierzaki są mile widziane dzięki czemu Jagoda nie posiadała się ze szczęścia, że może spać z Biskupem w jednym pokoju. No i ta radość gdy zamiast pobudki mamy miała lizanie po policzku jej kochanego psiaka 😉 Na zdjęciu zobaczycie, że Oliwka też miała „używanie” 😉
Małe poprawki fryzury Jagódki… wstydziła się Pana fryzjera z telewizji więc czesać musiała mama 🙂 Przy okazji spotkałyśmy również Natalię, która prowadzi jednego z najlepszych, moim zdanie, blogów o podróżach z dziećmi, Tasteaway.
Polną łąkę malowała z Jagódka Helenka. Zamierzeniem naszego malowanie było pokazanie jak można kreatywnie spędzać czas z dziećmi więc stwierdziliśmy z wydawcą, że sama Jagódka to może być trochę za mało. Dlatego występowała za nami supersympatyczna i bardzo pogodna Helenka 🙂
Po nagraniu udało mi się złapać Panią Marzenkę, która bez problemu zrobiła sobie ze mną selfie 🙂
A na koniec muszę napisać to co jakiś czas temu napisałam na Instagramie… cudownie jest mieć taką córkę!!! Jestem z niej bardzo dumna!!! Dzięki tej wspaniałej małej osóbce poznałam co znaczy miłość bezwarunkowa i odkryłam w sobie pokłady cierpliwości i spokoju, o które nigdy się nie podejrzewałam. Zawsze chciałam mieć taką córkę jaką ona dokładnie jest… otwarta, głośna, odważna, ruchliwa, bez skrępowania i wstydu, mądra i z „charakterkiem”. Cieszę się, że jestem jej mamą 🙂 🙂 🙂
A teraz zapraszam Was do obejrzenia mojego sposobu na kreatywne spędzanie czasu z dziećmi 🙂
You must be logged in to post a comment.