Wizje dyrektora artystycznego

Jeśli chodzi o remonty w naszym domu podział ról jest jasny. Mamy Dyrektora artystycznego czyli mnie, Dyrektora technicznego czyli mojego męża i dwóch asystentów – nasze dwie córki. Jednymi słowy korpo pełną gębą 🙂 Dla przykładu… Dyrektor artystyczny mówi gdzie zawiesić a Dyrektor techniczny jak…. i nikt nikomu nie wchodzi w kompetencje… nie deleguje zadań itd. Muszę też dodać że mój mąż NIE zalicza się do tego typu mężów, któremu jak powiesz że trzeba zawiesić szafkę to nie musisz przypominać co pół roku. Przykład z wczoraj… o 21:10 Mariusz wrócił z Ikei z dwoma nowymi fotelami, założył rękawice robocze i mówi że zabiera się za skręcanie… mówię do niego „daj spokój…skręcisz jak skończymy remont” a on na to „etam… skręcę dziś… na pewno nie możesz się doczekać” 🙂 🙂 🙂 no anioł nie mężczyzna 🙂 🙂 🙂 Dodatkowo musicie też wiedzieć, że o ile moje drugie imię to (Z)ręczne dzieło tak mój mąż to Skrzyneczka pełna pomysłów. Ma ten przydomek od lat i myślę że tak już zostanie… jeśli coś trzeba zrobić ale nie wiadomo jak, Skrzyneczka pełna pomysłów zawsze coś wymyśli! I to jeszcze jak wymyśli… żeby było zręcznie, poręcznie, praktycznie no i wiadomo… estetycznie (Dyrektor artystyczny nie śpi!!!).

Poniżej otwieram przewód doktorski dla uzasadnienia powyżej tezy 🙂

 

Jako że kuchnie w naszym domu odziedziczyłam w pewnym sensie w spadku, nie wszystkie jej elementy są spełnieniem moich marzeń. Ale wiadomo… jak się nie ma co się lubi… Szczególnie złowrogo działały na mnie pomarańczowe szafki… sami zobaczcie (przepraszam za jakość zdjęcia ale to jedyne jakie mam… nie mogę wyrobić sobie nawyku robienia tzw. zdjęć przed… no ale cóż… ideałów nie ma 😉 )

 

 

Jak wspominałam powyżej, Dyrektor artystyczny nigdy nie śpi. W związki z tym postanowiłam kupić czarną okleinę z funkcją tablicy i używając swojego całego uroku osobistego, zachęcić Dyrektora technicznego do wspólnego projektu. Reakcja Dyrektora technicznego na wizję Dyrektora artystycznego… jak poniżej 😉

 

 

No ale co robić… żyć w zgodzie trzeba więc zaczęło się oklejanie 🙂

 

 

Tadam !!!!! Ten moment kiedy zdajesz sobie sprawę że będzie dobrze… bezcenne 🙂

 

 

Wiadomo…asystent musi być!!! Czujność drugiego została uśpiona… jeszcze ogląda bajki 😉

 

 

Pierwsza połowa za nami… zobaczcie na reakcję mistrza drugiego planu 😉

 

 

Różnica jest znaczna… sami przyznajcie!

 

 

Także robota pali się w rękach 🙂

 

Projekt zakończony pełnym sukcesem 🙂

 

 

I gdy tak napawaliśmy się myślą jacy jesteśmy extra usłyszeliśmy za pleców „a ćo Wy tu lobicie?… łał… pogoba mnie się!”

 

I kolejne pytanie z serii: wyzwanie dla mamy… „namalujeś mi pieśka?”

 

No i sami powiedzcie… jak nie kochać takiego męża 🙂

 

P.S. Przepraszam za trochę prywaty ale muszę to napisać! Mój mąż jest moim najwierniejszym fanem… tak naprawdę to on podsunął mi pomysł zrobienia tego bloga i bardzo mi w tym pomógł… gdyby nie on moja pasja pewnie poszłaby w odstawkę… wiem że to czytasz Kochanie… bardzo Ci dziękuję… jesteś nieoceniony!!!



1 thought on “Wizje dyrektora artystycznego”

  • Bardzo fajny wpis 😉
    Daj znać jak z utrzymaniem tych tablico-szafek, bo czytałam gdzieś że tablico-sciany niektórym ciężko sie czyści i zostają smugi po kredzie…ale może to kwestia farby 😉