Kwarantanna

Robić można wiele ale też można nie robić nic podczas 14 dniowej kwarantanny, która właśnie się zaczyna. I obydwa rozwiązania są, moim zdanie, bardzo dobre.

Można pleść włosy, trzy po trzy, makramy i takie tam. Można szydełkować, gotować, sprzątać, chodzić na spacery i czytać. Można ćwiczyć fitness w zaciszu domowym, robić 100 brzuszków dziennie i plang przez pół dnia (jeśli oczywiście ktoś da radę 😉 )

Ale można też nie robić nic czyli nie wychodzić z domu (poza sytuacjami niezbędnymi), można nie hejtować w internecie, można nie przeszkadzać tym, którzy muszą pracować i nie wymyślać teorii zagłady świata koronawirusem.

Na pewno trudno jest nie przejmować się gdy nasza płaca zależy w 100% od nas samych a przecież rachunki, vat, zus sam się nie zapłaci.

Ale niestety, są momenty w naszym życiu kiedy trzeba odpuścić, w szczególności gdy nie mamy na coś wpływu. Zdarza się, że z sytuacji beznadziejnych wychodzimy mocniejsi, mądrzejsi i bogatsi. I w czasie, który nas czeka, warto myśleć tylko w tym kierunku.

A dla tych, którzy robią super wyzwania w internecie i dają extra pomysły na kreatywne spędzanie czasu z dziećmi proponuję zrobić siebie challenge pt. dzień bez komputera, telefonu, telewizji i upiec z dziećmi szarlotkę! Zająć się sobą, najbliższymi i nie tworzyć kolejnej presji bo wszystkim nam jest jest ciężko i każdy z nas niech radzi sobie, z tą trudną sytuacją, tak jak najlepiej potrafi.

U mnie, nic się nie zmienia… dzieci w domu, tak jak od ostatnich 2,5 miesiąca, bo ten sezon wybitnie chorowały. Ja robię swoje (z)ręczne dzieła w wolnych chwilach, których jest jak na lekarstwo. Ale mimo to działam dalej bo mi, twórcza praca, pomaga spokojnie żyć 🙂

 

Tu akurat plotę warkocza 😉

 

 

Wczoraj zrobiłam dla nas szarlotkę, którą objadamy się jeszcze dzisiaj. Ale jak widzę, w jakim tempie znika, to jutro chyba czekają mnie kolejne wypieki 🙂 Poza tym cały czas uczę się dziergania nowej siatki na szydełku 🙂

 

 

Kończę też makramową półkę na pluszaki do Oliwki pokoju.

 

 

 

I generalnie mój home office wygląda tak.

Dziewczyny robią notoryczny błagan, małżonek dba o przyjemności kulinarno-towarzyskie 😉 a ja plotę trzy po trzy i na tym staram się skupić, bo tyle zależy ode mnie. No i zaraz idziemy na pobiegać po podwórku bo to też można śmiało robić 😉