Mała (z)ręczna torebka

Torebka, którą zobaczycie poniżej jest tak urocza jak jej właścicielka. Sami musiecie przyznać 😉 Zrobienie jej było dla mnie absolutnie czystą przyjemnością. I jest dowodem, na fakt, że warto szukać swojej pasji.

Muszę Wam się przyznać, że przez 33 lata szukałam jej w sobie. Dużo radości zawsze dawały mi książki czy muzyka ale one nigdy (w moim przypadku oczywiście) nie oznaczały procesu twórczego. Moje pisanie mocno stłumiłam na studiach, zresztą dziennikarskich, gdzie wydawało mi się, że wszyscy są lepsi ode mnie, i że jestem na tam z zupełnego przypadku. Nawet nie wiecie jak dużym zaskoczeniem było dla mnie gdy po założeniu blogu i pierwszych postach dostawałam komentarze, że dobrze się mnie czyta… że „piszę naturalnie i bez zadęcia”. Uświadomiłam sobie, że jednak sporo mam do nadrobieniu przy poczuciu własnej wartości. A gdy po czasie okazało się, że zarówno decoupage jak i szydełkowanie wychodzą mi całkiem nieźle, i że stanowią dla mnie po prostu relaks uświadomiłam sobie, że znalazłam swoją pasję. Dodatkowo,  poczucie „sky is the limit”, które zawsze miałam w tyle głowy,  bardzo ułatwiło tworzenie nowych rzecz i pokazywanie Wam ich bez skrępowania.

A w tym wszystkim są moi najbliżsi których, dzięki mojej pasji, mogę obdarowywać do woli. I to w moim zajobie lubię najbardziej 😉 Dlatego bardzo ale to bardzo (po raz kolejny zresztą) zachęcam Was do zalezieniu swojego zajoba i delektowaniu się nim. On da Wam dużo szczęścia, obiecuję 🙂

 

Wracając do moich najbliższych… dzisiaj mała, (z)ręczna torebka, którą zrobiłam dla mojej młodszej córki Oliwki.

 

 

Gdy wspólnie wychodzimy z domu zawsze ma do mnie dwie prośby. Najpierw malujemy „uta” a później zakładamy „jojebke” 🙂 🙂 🙂

 

 

Nie było mi łatwo zrobić te zdjęcia bo jak sami się domyślacie Oliwka rzadko stoi w miejscu…

 

 

ale są momenty, że nawet ładnie za pozuje 🙂

 

 

Generalnie „letko” nie ma dlatego najłatwiej robić zdjęcia jak poniżej 🙂

 

 

Aż trudno wierzyć, że już za parę dni pomaszeruje do przedszkola 🙂