Gdy potrafisz zrobić sobie torebkę

Gdy potrafisz zrobić sobie torebkę, Twoje życie jest trochę prostsze. Przynajmniej jedną część swojej garderoby masz „ogarniętą” przy okazji większych wyjść. Bo wiadome jest, że gdy trafia nam się jakaś uroczystość (wesele, chrzciny, imprezka czy bankiet) nie wiele z nas ma w co się ubrać 😉 Gdy uda nam się uporać z problemem odświętnego „looku” 😉 pozostają dodatki. Te z Was, które mają praktyczniejszą duszą mają zapewne już jakiś sprawdzone, uniwersalne zestawy które pasują do większości garderoby. Ja jednak, w kwestii dodatków, lubię mieć coś extra (zawsze lubiłam). Uważam, że fajnymi kolczykami czy nietuzinkową torebką możemy bardzo ożywić nasz strój i nawet mała czarna potrafi być mniej klasyczna przy ciekawych butach czy dużym naszyjniku. Co tu dużo mówić… zwyczajnie uważam, ze warto stawiać na dodatki. Są tańsze niż porządna kiecka a też potrafią zrobić efekt wow.

Dzisiaj chcę Wam pokazać dodatek (oczywiście torebkę 😉 ) która fajnie dopełniła całości ze zwiewną, letnią sukienką. Miałam ją na poprawinach wesela, które niedawno mieliśmy w bliskiej rodzinie. Tak na marginesie, to to samo wesele, na którym królował gang (z)ręcznych dziewczyn ze (z)ręcznymi torebkami 🙂

Kolejne (z)ręczne dzieło jest efektem kompilacji, kilku tutoriali z YouTuba.

 

Torebka jest w kształcie przypominającym ślimaka…

 

 

i zrobiłam ją z t-shirtowej włóczki Hooked Zpagetti w kolorze kawowym.

 

 

Na tutorialu, z którego korzystałam, wydawała się mniejsza. Po skończonej pracy jednak torebka wyszła spora dlatego zdecydowałam się na wersję z dwoma uszami. Dzięki temu torebka wyglądała troszkę jak pleciony koszyk.

 

 

Mogę Wam zdradzić małą tajemnicę… dzięki temu, że torebka wyszła większa zmieściły mi się w niej pampers i chusteczki nawilżone dla Oliwki… no i jeszcze parę innych niezbędników kobiecej torebki 😉 😉 😉

 

 

A gdy mój mąż robi mi zdjęcia, to nie wiele jest takich, na których potrafię zachować powagę 😉