(Z)Ręczny kalendarz

Pod koniec starego roku dostałam od męża kalendarz na rok 2018. Granatowy, format A4, każdy dzień na innej kartce, soboty i niedziele łączone. Wydawałoby się, kalendarz jak każdy inny… ale ja, oczami wyobraźni, już widziałam co zrobić żeby ten kalendarz był inny!!! Niesamowite jest, że w takich sytuacjach (gdy dopada mnie tzw. wena 🙂 ) od razu zaczynam kombinować… jaka chusteczka, jaka farba, jaki wzór, czy przyklejać czy odbijać a może ozdobić. Po chwili jestem już w swojej warsztato-łazience totalnie pochłonięta nową koncepcją. Uwielbiam ten moment bo to czas zupełnie dla mnie… na chwile odpływa cała proza życia, a jestem jakby w innym miejscu. Po wstępnym ogarnięciu koncepcji zazwyczaj „wracam do żywych” 🙂 czyli pranie, sprzątanie, zupka, kupka, czytanie bajek itd. Ci z Was, którzy mają dzieci wiedzą o co chodzi 😉 Ale muszę przyznać, że ogarnianie domowych pieleszy z myślą, że już za chwilę… już za momencik zacznę kolejne (z)ręczne dzieło, dodaje mi wiatru w skrzydła. Dlatego wszystkim Wam polecam znalezienie sobie jakiegoś hobby… przemyślcie sobie co tak naprawdę sprawia Wam frajdę, co Was odrywa od problemów i żeby nie nie wiem co… zacznijcie to robić. Nawet przez 5 minut dziennie ale róbcie bo to 5 minut to czas na Waszą, i tylko Waszą przyjemność!!! Ten blog to właśnie taki przypadek. Nie wiem co z tego wyniknie i jak to będzie wyglądać np. za rok ale na dzień dzisiejszy nie przestanę tego robić bo sprawi mi to olbrzymią frajdę. Dlatego dzisiaj przedstawiam moje kolejne (z)ręczne dzieło, które na pewno nie będzie ostatnim 🙂 Mam nadzieję, że najbliższe 5 minut będzie dla Was przyjemnością 🙂

 

A o to i bohater główny tego posta – Kalendarza na 2018 rok.

 

 

Jako, że granatowe tło wydało mi się bardzo przyjazne postanowiłam zostawić jego kawałek. Z każdej strony odmierzyłam dwu-centymetrowe pasy.

 

Środek pomalowałam na biało farbą akrylową.

 

 

Tym razem mój wybór padł na papier ryżowy. Ostatnio w Empiku była promocja i można było trzy takie papiery kupić w cenie jednego. Jak się zapewne domyślacie kupiłam spory zapasik… no takiej okazji nie można było zmarnować 😉

 

 

Następnie wycięłam z papieru prostokąt pasujący do zamalowanej na biało części kalendarza i przykleiłam go klejem do decoupagu.

 

Przyszedł czas na połączenie przyklejonego papieru z tłem. Użyłam do tego turkusowej, granatowej i beżowej farby akrylowej.

Na początek poszła farba turkusowa…

po wyschnięciu użyłam granatowej…

a na końcu, same brzegi kalendarza, potapowałam beżem.

 

 

Moje dzieło (zresztą bardzo (z)ręczne 😉 ) postanowiłam zwieńczyć szablonem i tą samą beżową farbą, którą użyłam do tapowania brzegów.

 

 

 

I tak tylną okładkę miałam zrobioną, pozostał przód i grzbiet 🙂

 

 

Generalnie wszystko powtórzyłam tak samo jak w przypadku tyłu z jednym wyjątkiem. Przód postanowiłam spersonalizować 🙂

 

 

Aby kontury były wyraźniejsze, gdzie nie gdzie, dodałam trochę brokatu. Pomyślałam, że trochę tzw. blink blinku nie zaszkodzi 🙂

    

 

 

A tak wygląda efekt końcowy 🙂

A teraz czas na wersję przed i po 🙂